| ||
MOS TY SERCE ORAWSKIE? Emil Kowalczyk | ||
![]() Przez sześćdziesiąt parę lat on się krzątał niestrudzenie - wokół nauczania, kultury, ludzkich-społecznych spraw, dobrosąsiedzkich klimatów na pograniczu. Tym razem inni się zakrzątnęli - wokół jego pamięci i poetyckiej spuścizny. Wyglądało to tak, jakby cała Orawa przyjechała do "Miasta", żeby w muzyce, śpiewaniu, wierszach, dobrym słowie przywołać ducha Nauczyciela Orawy. Była rodzina, byli jego przyjaciele, była muzyka Ludwika Młynarczyka, byli ludzie kultury, była młodzież, która - recytując wiersze - potrafiła z siebie wykrzesać tyle liryzmu, szczerości, uroku, że najpiękniejszą się to stało podzięką za nauczycielskie trudy, za rozpalanie w sercach ukochania rodzinnej ziemi. Gdyby nie przyjechał Andrzej Dziubek - nie zabrzmiałyby tak mocno wyśpiewane przy wtórze gitary i skrzypiec słowa Emilowych wierszy, nie uderzyłby znowu w niebo "Orawski psalm". Ale lider "De Pressu" był, pamiętał. Z górą rok po śmierci Emila Kowalczyka Podhalańska Oficyna Wydawnicza zrobiła mu wspaniały prezent w postaci trzeciego tomiku wierszy: "Mos ty serce orawskie?". A gościł ich wszystkich Euroregion "Tatry" - w tej samej sali, która tylekroć słyszała słowa lipniczanina jako współtwórcy transgranicznego związku, członka Rady ET, wieloletniego szefa komisji kultury, prawdziwie zasłużonego dla budowania i pogłębienia przyjaznych więzi z "braćmi Słowakami". - Nie musiał siedzieć na Orawie - mówił jego ziomek i druh w organizowaniu społecznego życia, dziś senator - Franciszek Adamczyk. W Krakowie czy Warszawie ze swoją wiedzą miałby pewnie więcej pieniędzy, mniej kłopotów... ![]()
(...) ale ani jo
Wrodzona szlachetność, osobista kultura, wrażliwość serca - stawiały go przeciw nierozumnym sporom, skłaniały do służenia wszystkiemu, w czym upatrywał wspólne dobro. Taką Orawę, jaką nosił w sobie, pokazywał światu, nią się chlubił. Czynił to przez swoje znawstwo dziejów, tradycji i "zwyku", przez wychowanie młodych, pociąganie ich do muzyki, śpiewu, tworzenia, wreszcie przez swoją społecznikowską pasję. To on stworzył i prowadził Dziecięcy Zespół Regionalny "Orawianie" im. Heródka, on wywiódł go na szerokie wody, czyniąc ambasadorem Orawy na międzynarodowych scenach. ani mi podobni nie domy się przemiynić w wilków a Orawe w piekiełko. Wiele lat przepracował w samorządzie, przez cztery kadencje przewodnicząc lipnickiej Radzie Gminy. Czynny był w radach naukowych Związku Podhalan, Orawskiego Parku Etnograficznego w Zubrzycy Górnej i Babiogórskiego Parku Narodowego w Zawoi, działał w Stowarzyszeniu Gmin Babiogórskich. Długo doktor Emil dyrektorował szkole w Lipnicy Wielkiej-Przywarówce, która 9 czerwca ma przyjąć jego imię. ![]() "Zapoziyrany" w orawską przeszłość, w piękną postać tej krainy - trwożył się jednak wyraźnie, że "...w sercu inacy // jako za młodu // cosik boli // cosik gryzie". Widział "popaniatom Orawe", ginący "zwyk", "drogi pokryncone", "ziarna wymiesane z plewami", "fałsywyk proroków", ludzi "wyzapieranyk w murowańcak", "mamidła" świata, siłę "Judosowyk srebrników", i tych, co "za leksym chlebem // pośli w poniewiyrki". Słyszał, jak cichnie gwara, tęsknił do ludzkiego zbiorowiska "bez jynzyka, // co ni mo kości // a je łomie". Sam nigdy nie odstąpił "honóru i godności", a tym się zapisał jako jeszcze jeden - po Piotrze Borowym i księdzu infułacie Ferdynandzie Machayu - Nauczyciel Orawy. I autor "przykozań", które się kończą frazą brzmiącą jak duchowy testament: Synu Orawy To co nowoźniyjse jes w sercu To co nopiykniyjse jes na Orawie. Wiele nagród i wysokich odznaczeń zebrał doktor Emil za swoje nauczycielskie trudy i społeczną robotę, ale tak wdzięczna pamięć, jaką po nim zachowała cała góralska dziedzina - to medal z najcenniejszego kruszcu. (ASZ) | ||
![]() ![]() ![]() | ||
data utworzenia strony: 3.04.2006 |